W przypadku art. 130a pojazdy usuwane są wtedy, gdy:
- pozostawione są w miejscu, gdzie to jest zabronione i utrudnia ruch lub w inny sposób zagraża bezpieczeństwu;
- kierujący nimi nie okazali potwierdzenia zawarcia umowy obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej (OC) posiadacza pojazdu lub dowodu opłacenia składki za to ubezpieczenie;
- są pozostawione bez widocznej karty parkingowej w miejscu przeznaczonym dla pojazdów kierowanych przez osoby niepełnosprawne lub przewożących takie osoby;
- są pozostawione w miejscu obowiązywania znaku wskazującego, że zaparkowane pojazdy zostaną usunięte na koszt właściciela;
- kierowane są przez osoby bez prawa jazdy, które nie mają możliwości przekazania go innej osobie znajdującej się w pojeździe i posiadającej prawo jazdy;
- kierowane są przez osoby znajdujące się w stanie nietrzeźwości lub w stanie po użyciu alkoholu albo środka działającego podobnie do alkoholu;
- kierowane są przez osoby nieposiadające przy sobie dokumentów uprawniających do kierowania lub używania pojazdu;
- ich stan techniczny zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego, powoduje uszkodzenie drogi albo narusza wymagania ochrony środowiska.
- mają za duże gabaryty bądź przekroczoną dopuszczalną masę całkowitą lub nacisk osi w porównaniu z określonymi w przepisach ruchu drogowego.
Wyglądają, jakby ktoś nagle je porzucił
Inaczej sprawa wygląda, jeśli chodzi o art. 50a. W trybie tego przepisu usuwane są pojazdy pozostawione bez tablic rejestracyjnych lub takie, których stan wskazuje, że nie są używane. Takie samochody usuwane są na wniosek Straży Miejskiej lub Policji i trafiają na parkingi firm, z którymi mamy podpisane stosowne umowy. Tam czekają na właściciela lub osobę uprawnioną do odbioru pojazdu. Jeśli w ciągu 6 miesięcy nikt po auta się nie zgłosi, przechodzą one na własność miasta z mocy ustawy.
W 2020 r. ze stołecznych ulic usuniętych zostało 10 626 nieprawidłowo zaparkowanych samochodów i 1978 wraków. W tym roku odholowano odpowiednio 8613 i 1375 pojazdów. Auta, których nikt nie zdecydował się odebrać, po przejściu na własność miasta skierowano na złom. Zazwyczaj bez żalu, bo w większości przypadków były to samochody stare i na tyle nadgryzione zębem czasu, że nie uratowałby ich nawet kapitalny remont.
Ale zdarzają się też wyjątki. Niektóre porzucone auta, choć klasyfikowane są jako wraki, w rzeczywistości wcale nie muszą trafiać do kasacji. 8 takich samochodów chcemy sprzedać w drodze ogłoszonego przetargu. Wśród wystawionych aut znalazły się m.in. dwa Mercedesy (jeden klasy S – S500) i Porsche Cayenne. Zwłaszcza to ostatnie zwraca uwagę. Także dlatego, że jest stosunkowo nowe i o niemałej wartości, a mimo to nikt nie zdecydował się go odebrać.
Z pozostałymi samochodami jest podobnie. Niektóre wyglądają na idealnie przygotowane do drogi, na którą nie wyjechały, bo właściciel nagle z nieznanych przyczyn postanowił je porzucić. Dobry przykład stanowi saab 9-3, który ma nawet zawieszoną na wstecznym lusterku choinkę zapachową.
W przetargu nieograniczonym na sprzedaż aut, które przeszły w posiadanie miasta po tym, jak zostały usunięte, bo nie były używane, a następnie przez pół roku nikt nie zgłosił się po ich odbiór, znalazły się:
- Mercedes-Benz S500
- Ford Mondeo mk3 kombi
- Mazda 6
- Ford Fusion
- Porsche Cayenne
- Saab 9-3
- Mercedes-Benz C200
- Audi A6